138 lat temu w warszawskim Kurierze Codziennym (nr 216 z 7 sierpnia 1887 r.[1]Kurjer Codzienny R.23, nr 216 (7 sierpnia 1887), s.3 w serwisie Polona ukazał się artykuł pt. Anti-Volapük autorstwa Władysława Sabowskiego (1837–1888), znanego dziennikarza, pisarza i tłumacza literatury. Była to pierwsza reklama języka esperanto w prasie polskiej, opublikowana zaraz po oddaniu do druku pierwszej, rosyjskojęzycznej wersji książki Ludwika Zamenhofa Język międzynarodowy. Przedmowa i podręcznik kompletny[2]Polskojęzyczny tekst pierwszego podręcznika Zamenhofa w serwisie Wikiźródła. W tekście tym autor pokazuje przewagę języka esperanto nad volapükiem, powstałym osiem lat wcześniej językiem międzynarodowym autorstwa niemieckiego księdza Johanna Martina Schleyera. Wówczas volapük cieszył się sporym zainteresowaniem: jeszcze w 1889 r., dwa lata po opublikowaniu pierwszego podręcznika esperanckiego, na świecie istniało prawie 300 klubów zrzeszających miłośników języka Schleyera. W kolejnych latach esperanto zaczęło wypierać volapük.
Anti-Volapük.
Kilka lat temu, gdy pierwsze wieści dochodzić nas zaczęły o wymyślonym przez ks. Schleyera języku powszechnym, pisząc o tym pomyśle w jednem z pism, powiedzieliśmy, że nie ma on przyszłości dla różnych przyczyn, a najgłówniej dla tej, że jak tylko nabierze trochę rozgłosu, zaraz zaczną się pojawiać nowe, ulepszone języki powszechne, tak, że w końcu powstanie nowa volapükistowska wieża Babel…
Parę lat ubiegło i oto już mamy nowy język powszechny.
Co większa, język ten przyszedł na świat w Warszawie, a autor jego tak mało sobie rości z tytułu wymyślenia go pretensji do sławy, że ukrył swoje nazwisko pod pseudonymem dra Esperanto.
Niedosyć na tem… Język ten ma już swoją literaturę. Dr Esperanto przełożył nań „Ojcze nasz,“ pierwszy rozdział Genezy, napisał oryginalnie list broniący tego języka i skreślił w nim kilka poezji, z których jedna tłómaczoną jest z Heinego.
Rozumie się, że oprócz tego dr Esperanto wydaje gramatykę i słownik swego języka; gramatyka w całości obejmuje 3 kartki, czyli 6 stronic druku zwykłego formatu, słownik złożony z 900 wyrazów, wystarczających na wszystkie potrzeby, mieści się na jednej tablicy, mało co większej od kolumny Kurjera, zadrukowanej z obu stron.
Gramatyki można się nauczyć w godzinę, słownik zaś każdy, kto zna parę najpowszechniejszych języków, zapamięta odrazu, a dla kogo są one obcemi, może go się nauczyć w ciągu tygodnia, bodaj przy najsłabszej pamięci.
Gramatykę tę i słownik autor wyda wkrótce w czterech językach: polskim, rosyjskim, francuskim i niemieckim, a na wszystkie inne zezwala tłómaczyć każdemu, nie zastrzegając sobie wcale praw własności literackiej.
I otóż volapük ks. Schleyera znalazł groźnego przeciwnika, język wymyślony przez proboszcza z wyspy Mainau jest łatwy niezawodnie, ale język dra Esperanto jest dziesięć razy łatwiejszy.
Autor tego anti-volapüku wymyślił wcale dowcipny sposób propagandy swojej mowy powszechnej.
Na początek nikt się jej nie potrzebuje uczyć; trzeba tylko podpisać małą karteczkę, na której są wydrukowane następne słowa:
Promeso. Mi sub,skrib,it,a, promes,as el,lern,i la propon,it,a,n de d-r,o Esperanto lingv,o,n inter,naci,a,n se est,os montr,it,a ke dek milion,o,j person,o,j don,is publik,e tia,n sam,a,n promes,o,n.
Znaczy to po polsku: „Przyrzeczenie. Ja niże podpisany przyrzekam nauczyć sie proponowanego przez dra Esperanto języka międzynarodowego, jeżeli się okaże, iż dziecięć miljonów osób da publicznie takie samo przyrzeczenie.“
Kartkę taką, zaopatrzoną nazwiskiem, adresem własnym i pieczątką swoją lub cudzą, na dowód własnoręczności podpisu, przesłać należy autorowi, adresując: „Al sinjor,o Dr,o L. Zamenhof por dr,o Esperanto en Varsovi,o,“ a gdy się zbierze 10 miljonów takich kartek, autor anti-volapüku wezwie wszystkich, żeby rozpoczęli naukę.
W tydzień później ludzkość będzie mówiła językiem międzynarodowym.
Dr Esperanto nie żąda jednak, żeby dlatego rzucała swoje narodowe języki, owszem pożyteczność języka międzynarodowego do daleko skromniejszej ogranicza roli.
Mówi on tak:
Przybywam do kraju, którego język jest mi obcy i chcę się z kim rozmówić; biorę więc kartkę i piszę na niej naprzykład:
„Mi ne sci,as kie mi las,is la baston,o,n; ĉu vi ĝi,n ne vid,is?“
Następnie podaję tę kartkę cudzoziemcowi, wraz ze słownikiem języka międzynarodowego, opracowanym dla tego narodu, do którego on należy.
Szukając w słowniczku wyrazów i ich cząstek pooddzielanych kreseczkami, cudzoziemiec natychmiast znajdzie znaczenie tych wyrazów; „ja nie wiem, gdzie ja zostawiłem laskę, czy pan jej nie widziałeś?“
Nie dosyć na tem, cudzoziemiec może z pomocą tegoż słownika, nie rozumiejąc mojego języka narodowego, odpowiedzieć mi językiem międzynarodowym.
Cel to jest skromny bardzo i do tego celu język dra Esperanto mógłby się przydać, gdyby i jemu nie groziło toż samo niebezpieczeństwo, co volapükowi, że znajdzie się ktoś inny, co zechce go zreformować, albo jakimś nowym zastąpić.
Gramatyka języka międzynarodowego dra Esperanto dla polaków ma opuścić pracę jeszcze w ciągu bieżącego miesiąca.
Wł. S.
Przypisy
↑1 | Kurjer Codzienny R.23, nr 216 (7 sierpnia 1887), s.3 w serwisie Polona |
---|---|
↑2 | Polskojęzyczny tekst pierwszego podręcznika Zamenhofa w serwisie Wikiźródła |