Felicja Nowak wspomina Jakuba Szapiro

Jakub Szapiro, dziennikarz, językoznawca ur. w Białymstoku 29.X.1897 r. W wieku 14 lat posiadł znajomość języka esperanto. Już wtedy mieście działało założone w 1910 r. stowarzyszenie esperantystów. Około 1913 r. rodzina Szapiro przeprowadziła się na krótki czas do Łodzi i tu młody Jakub nawiązał współpracę z miejscowymi esperantystami. W Łodzi Szapiro związał się również z „Łódzką Gazetą”, w której redagował dział esperancki, a także rozpoczął pisanie artykułów i komunikatów do znaczących pism europejskich esperantystów „The Esperanto Monthly”, „Esperanto Triumfonta”, „Esperantista Voco”, „Progreso” i innych. W okresie nasilenia działań militarnych w 1915 r. opublikował pacyfistyczną broszurę (…) „Esperanto i wojna światowa”.

Do Białegostoku powrócił z rodziną na przełomie 1917/18 r. Po zakończeniu wojny podjął pracę jako wykładowca na kursach handlowych Ginzberga przy ul. Kilińskiego. Wykłady w szkole przynosiły dochód i pozostawiały wiele czasu na działania esperanckie.

Szapiro był jednym z pierwszych, którzy domagali się powołania muzeum Zamenhofa w domu rodzinnym twórcy lingvo internacia. Domagał się – z sukcesem – przemianowania ul. Jatecznej/Zielonej na Zamenhofa. Od 1919 r. był delegatem Światowego Związku Esperantystów i niekwestionowanym przywódca białostockich esperantystów. W książce adresowej esperantystów polskich w Białymstoku w tym okresie notowano 300 nazwisk, co stawiało ośrodek na 3 miejscu w Polsce po Warszawie i Krakowie.

W roku 1924 wybrany został prezesem Białostockiego Towarzystwa Esperantystów im. Ludwika Zamenhofa. W uroczystej akademii przy udziale władz magistrackich, w tym wojewody, Szapiro przypomniał zebranym czasy carskie, gdy język esperancki był tępiony, a jego zwolennicy represjonowani na równi z przedstawicielami innych nielegalnych ruchów. Spod jego pióra wyszedł też pierwszy esperancki przewodnik po Białymstoku. Kolejnymi pozycjami były „Babiladoj de Bonhumora Zamenhofano” i podręcznik w języku jidisz „Klucz esperancki”; dalej publikował w pismach esperanckich, pisał foldery turystyczne, tłumaczył i redagował gazety esperanckie kongresowe i postkongresowe, współpracował z lokalnym dziennikiem żydowskim „Dos Naje Łebn” , i polskimi „Dziennikiem Białostockim” i „Ilustrowanym Kurierem Codziennym”.

Prowadził kursy esperanckie, udzielał prywatnych lekcji esperanto ( także przedstawicielom władz !), wygłaszał odczyty i prelekcje. Wokół niego ogniskowały się wszelkie działania esperanckie. Patronował zjazdom, postkongresom, akademiom, uroczystościom rocznicowym na terenie miasta i województwa. W 1927 r. po zakończonym Światowym Kongresie Esperantystów w Gdańsku odbył się długo oczekiwany przez wszystkich zlot esperantystów do Białegostoku. Przybyłych gości powitały władze miasta w języku esperanto, oczywiście w tłumaczeniu Szapiro. Podobnie było w 1929 r. podczas organizowanego pierwszego Zjazdu Esperantystów Województwa Białostockiego i zjazdu pokongresowego w 1937 r.

Był Szapiro prawdziwym teatromanem. W ramach Towarzystwa Esperantystów działała sekcja dramatyczna „Arta Rondo”, która przygotowała kilka premier pod jego duchowym patronatem. Było zasadą w okresie międzywojennym pomieszczanie w przewodnikach po mieście krótkich streszczeń w języku esperanto. Autorem ich był nieodmiennie Jakub, który był też założycielem sekcji Turystycznej Powszechnego Związku Esperantystów. Był też rzecznikiem budowy pomnika Zamenhofa planowanego w kształcie wieży Babel w rejonie parku w Zwierzyńcu. Kamień pod pomnik miał być położony w czasie II Postkongresu w 1931 r.

Jakie były losy animatora ruchu esperanckiego w okresie niemieckiej okupacji? Relacjonuje naoczny świadek tamtych dni Felicja Nowak: (…) 12 lipca 1941 r. w sobotę nad ranem niemieckie warty zablokowały ulice (…). Żydzi (…) zostali zagnani do ciężarówek i wywiezieni. W grupie tej był mój ojciec , Jakub Raszkin i Jakub Szapiro.(…) Niemcy zażądali 5 kg złota, 300 kg srebra, dużą sumę pieniędzy i futra (…) i chociaż ludzie ofiarnie oddali kosztowności nikt zabranych nie wrócił do swoich rodzin. (…) Dopiero po wojnie dowiedziałam się, że wszyscy zostali zamordowani na placu pod Białymstokiem, zwanym Pietrasze…

Tomasz Wiśniewski

Dodaj komentarz