Lubię emocje związane z dalekimi podróżami wiążące się ze spotkaniami z nowymi i dawnymi znajomymi w jeszcze nieznanych miejscach. Jak zawsze sukcesem okazało się powiązanie esperanta z projektem Erasmus+ pt. Kompetencje Międzykulturowe koordynowanym przez Włoski Instytut Esperanta. W jego ramach mogliśmy spotkać się 26.05.2023–2.06.2023 w Brunszwiku w Niemczech na 100. Kongresie Niemieckich Esperantystów. Jest to średniej wielkości miasto położone w środkowej części Niemiec, w kraju związkowym Dolna Saksonia, na północy masywu górskiego Harz, nad rzeką Oker.
W końcowym etapie II wojny światowej, w październiku 1944 r. miasto doznało poważnych zniszczeń podczas nalotów wojsk brytyjskich i amerykańskich. Po wojnie wiele obiektów zabytkowych zrekonstruowano lub przebudowano. Wszędzie króluje tradycyjny pruski mur. Najpiękniejsze jednak są małe, świetnie zachowane miasteczka otaczające Brunszwik.
Nowoczesne schronisko młodzieżowe, w którym realizowano znaczną część programu, miało 180 miejsc noclegowych, a mimo to zabrakło ich dla kilku uczestników.
Uroczyste rozpoczęcie odbyło się w Sali reprezentacyjnej Starego Ratusza z udziałem samego przewodniczącego Światowego Związku Esperantystów (UEA) Duncana Chartersa. Jego obecność 2 dni później w Warszawie wraz z wiceprzewodniczącym UEA Amrim Wandelem na uroczystym przekazaniu zbiorów esperanckiej Biblioteki Holdera z Rotterdamu do Biblioteki Narodowej podwójnie uzasadniła ich długą podróż do Europy.
Bardzo ciekawe prelekcje na kongresie wygłosili m.in. Pascal Dubourg Glatigny o powrocie do aktywności niemieckich esperantystów po roku 1945 i Ilona Koutny o komunikacji interkulturowej poprzez esperanto. Ilonie towarzyszyła grupa azjatyckich studentów interlingwistyki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Inne punkty programu miały miejsce już w salonie schroniska młodzieżowego. Tam też, na tarasie stołówki, umówiliśmy się na kolejne spotkania z włoskimi przedstawicielami naszego projektu Erasmus+, Laurą i Brunettem. Dyskusja była tak ożywiona, że w pewnym momencie ze zdziwieniem usłyszeliśmy głos kierownika obiektu: przepraszam – kończcie – zamykamy.
Mile wspominamy część pokongresową. Zostałyśmy na własny koszt i nie żałowałyśmy. Przez 4 kolejne dni odwiedziliśmy z przewodnikiem małe satelitarne miasteczka jak z bajki. W Zielone Świątki byliśmy w Herzberg am Harz – mieście, które oficjalnie do swojej nazwy dopisało miasto esperanta. Wzięliśmy udział w tradycyjnej miejskiej paradzie prezentując zielone koszulki z napisem ESPERANTO, czapeczki, parasolki. Młodzi nieśli bogato haftowany sztandar miejscowej grupy esperantystów. Publiczność na chodnikach wiwatowała, my również wykrzykiwaliśmy coś po esperancku w ich kierunku. Sielanka i upał towarzyszyły nam aż do lokalnego Centrum Esperanta, gdzie Zsofia i Peter nawodnili nasze organizmy. Byliśmy w średniowiecznym, pięknie zachowanym Goslarze i sąsiadującym z nim Wolfenbüttelu. Nasi koledzy pływali kajakami po rzece Oker, a Nina Pietuchowska nawet wędrowała po rezerwacie przyrody. Gdyby nie esperanto, może byłyby inne przygody, ale wtedy nie wzięłabym udziału w niedzielnej modlitwie protestantów… W salonie wykładowym lektor położył na stole drewnianą rybę – symbol chrześcijan – i to wystarczyło do kontynuacji spotkania o charakterze religijnym. Byłam zachwycona jego prelekcją/kazaniem na temat ochrony środowiska naturalnego. Znów się czegoś nauczyłam…
Elżbieta Karczewska
zdj. Nina Pietuchowska